Pierwsze moje zawody w tym sezonie. Od lipca nie miałem okazji się ścigać. Do tego moje trenowanie dopiero ostatnio było porządne, a nie na pół gwizdka. Na rowerze dużo spędzałem, ale jeździłem mocno asekuracyjnie. Byłem bardzo ciekaw jak mi pójdzie.
Przyjechałem na zawody dzień wcześniej, aby mieć okazję objechać trasę. Od początku nie planowałem sprawdzać całej – pamiętając Szklarską w zeszłym roku, wolałem przejechać mniej, ale za to być wypoczęty na zawody.
Kwatera okazała się bardzo przyjemna, blisko bazy zawodów i niedroga – wszystko idealnie. Po szybkim ogarnięciu wyruszamy na trasę. Po nocnej ulewie panowało błoto. Na szczęście, korzystając targów towarzyszących imprezie udało mi się kupić gogle. Podczas jazdy trochę popadywało, ale były to przelotne, i poza paroma minutami, delikatne deszcze.
Pierwszy OS przyjemny, trochę kamieni, sporo zakrętów. Dwa rockgardeny. Pierwszy to kamienne prawie schody, a drugi to coś w stylu ścianki. Od początku czułem jedno – jestem sztywny! Zeru luzu i swobody na rowerze. Nie zastanawiałem się wcześniej nad tym, ale najwidoczniej dalej mi w głowie siedzi mój zeszłoroczny wypadek.
Na szczęście drugą sekcję pokonałem bez problemu. Widzę progres w stosunku do zeszłego roku, ale jednak trzeba się wyluzować. Drugi OS poszedł już zdecydowanie lepiej. Dalej nie powiem żebym był swobodny, ale zdążyłem się rozgrzać. Ten odcinek z kolei, poza bardzo przyjemną, wijącą się ścieżką oferował dwie ścianki.
Tutaj z kolei zaskoczenie na plus z mojej strony – nie miałem z nimi problemów, wcześniej różnie z tym bywało. Rozmawiając z innymi uczestnikami dowiedziałem się, że ostatnie 2 OeSy nie kryją niespodzianek wymagających wcześniejszego przejazdu. Szczególnie widząc, że często szybciej jadę bez wcześniejszej znajomości trasy.
Organizatorzy wieczorem podali czasy startów dla poszczególnych zawodników. Problem tylko w tym, że pomieszali numerację. Nagle okazało się, że pierwszy OS to zameldowanie się w bazie rano. A pierwszy kawałek trasy to OS2.
Powodowało to dużo problemów w komunikacji między zawodnikami. Szczególnie, że OS3, będący drugim odcinkiem na którym się ścigaliśmy, został odwołany. Informacja ta byłą podana chyba na początku wypuszczania zawodników na trasę, jeśli ktoś – tak jak ja, zdecydował nie być tam od samego początku, to nie usłyszał tej informacji od organizatorów, tylko pocztą pantoflową.
Przez brak tego odcinka, między pierwszym a trzecim zrobiła się niemal 5 godzinna przerwa. Ze strony organizatorów info: godziny startów były niezmienione, żeby nie wprowadzać zamieszania. Nie wiem, skoro mogli wysłać SMS z informacją gdzie i kiedy jest dekoracja zwycięzców, to mogli też wysłać z informacją o odwołaniu jednego odcinka, i przesunięciu pozostałych.
Ułatwiłoby to logistykę, i nie musielibyśmy się zastanawiać co ze sobą zrobić w tym czasie. Pogoda nie sprzyjała, gdyby było ładnie to nie byłoby problemu – spędzilibyśmy czas w bazie w towarzystwie podobnie zakręconych rowerzystów. Jednak ja na przykład mocno zmarzłem i myślałem tylko o gorącym prysznicu, żeby choć trochę się rozgrzać.
Biorąc pod uwagę, że nawet po prysznicu dalej nie było mi specjalnie ciepło, zrezygnowałem z dalszego ściągania w tych zawodach. Patrząc na to, że z 200 zapisanych, sklasyfikowanych (czyli tych, którzy ukończyli wszystkie odcinki) było około 100, to nie tylko ja stwierdziłem że szkoda zdrowia.
A na koniec filmik z trasy:
Mirek
ciekawe mocowanie kamery…
PolubieniePolubienie
Na pasie biodrowym plecaka. Najwygodniejsza opcja bez obciążania głowy dla Sonego 🙂
PolubieniePolubienie